Recenzja filmu

Słynny najazd niedźwiedzi na Sycylię (2019)
Lorenzo Mattotti
Beata Łuczak
Leïla Bekhti
Thomas Bidegain

Niedźwiedź niedźwiedziowi człowiekiem

"Słynny najazd…" to po trosze film o miłości rodzicielskiej, opowieść o zderzeniu dzikiej natury z cywilizacją, wreszcie gorzka satyra na władzę, która korumpuje i pozbawia trzeźwego osądu.
Niedźwiedź niedźwiedziowi człowiekiem
W Polsce Dino Buzzati znany jest przede wszystkim za sprawą wydanej w 1940 roku (i przeniesionej na ekran 36 lat później) wybitnej "Pustyni Tatarów". Dorobek włoskiego literata liczy tymczasem pięć powieści, cztery zbiory opowiadań, tomik poezji, a także sztuki teatralne, słuchowiska radiowe, libretta oraz komiksy. W twórczości pisarza alegoria i magiczny realizm kroczą pod rękę z krytyką społeczną, a egzystencjalne refleksje nierzadko są przemycane pod płaszczykiem horroru i fantasy. Ów nietuzinkowy miszmasz tematyczno-gatunkowy odnajdziecie również w "Słynnym najeździe niedźwiedzi na Sycylię". Adaptacja baśni Buzzatiego to jedna z ciekawszych animacji, jakie goszczą w tym roku w polskich kinach.



Wędrowny trubadur Gideon oraz jego młodziutka asystentka Almerina przemierzają zaśnieżone bezdroża. Zmęczeni i przemarźnięci bohaterowie postanawiają zatrzymać się na noc w jaskini. Skalna grota okazuje się, niestety, mieszkaniem sędziwego niedźwiedzia. Aby zaskarbić sobie sympatię zbudzonego ze snu zimowego gospodarza, artyści postanawiają zapewnić mu odrobinę rozrywki. Wystawiają więc przedstawienie o żyjącym przed wiekami niedźwiedzim królu Leoncjo. Gdy jego syn znika w tajemniczych okolicznościach, wiedziony tęsknotą i poczuciem winy władca wyrusza wraz z poddanymi na poszukiwania. Wkrótce stado trafia do świata ludzi. Ci nie przyjmują jednak  futrzastych przybyszów z otwartymi rękami. Wybucha konflikt, który odmieni życie przeciwników po obu stronach barykady.

Film Lorenza Mattottiego zaczyna się jak baśniowa wariacja na temat "Planety małp", skręca niespodziewanie w rejony "Folwarku zwierzęcego", by na finiszu uderzyć w heroiczne tony rodem z "Beowulfa". "Słynny najazd…" to po trosze film o miłości rodzicielskiej, opowieść o zderzeniu dzikiej natury z cywilizacją, wreszcie gorzka satyra na władzę, która korumpuje i pozbawia trzeźwego osądu. W tej historii nawet potężna magia wydaje się momentami bezsilna w konfrontacji z ludzkimi wadami: chciwością, uprzedzeniami, obłudą. To baśń przeznaczona dla starszych dzieci: niepozbawiona przemocy i grozy, ze słodko-gorzką puentą i bohaterami, którym szwankuje moralny kompas.



Łącząc pracę rysowników z animacją komputerową, Mattottiemu udało się stworzyć wizualny majstersztyk. Wizytówką "Słynnego najazdu" może być sekwencja wielkiej bitwy montowanej równolegle ze sceną cyrkowego show. Inspirując się ilustracjami Buzzatiego, reżyser stworzył pulsujące kolorami, surrealistyczne widowisko, w którym wojna zamienia się w wodewil. Kupując bilet na włoską produkcję, z pewnością nie wyświadczycie swoim oczom niedźwiedziej przysługi.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones